Parkrun Gdańsk południe #1 fot. Anna Trzaskowska |
Parkrun Gdańsk Południe #1 fot. Joanna Sztybor |
Pierwszy raz brałam udziału w takim wydarzeniu i mam nadzieję, że nie ostatni. Biegacze to jedna wielka rodzina - mogą nie pamiętać swojego imienia, ale zawsze z uśmiechem siebie witają. Frekwencja dopisała: padł rekord uczestników otwarcia, co tym bardziej cieszy! Atmosferę tworzą biegacze - jedni biegną na wynik, jedni na przeżycie, jedni rekreacyjnie, a jeszcze inni pojawiają się by poplotkować no i przy okazji coś tam pobiegać. Sposób nie jest ważny i nie mi to oceniać. Tytuł posta zapożyczony z reklamy jednego z filmów: "to, że wygrałeś, nie znaczy, że jesteś najlepszy". Ktoś musi być pierwszy, ktoś musi być ostatni. Jak dla mnie wszyscy jesteśmy wygranymi!
Źródło: Parkrun Gdańsk - Południe |
Trasa zróżnicowana, dwa okrążenia pierwszego zbiornika przeleciały szybciutko, po czym zaskoczona pozytywnie podbiegiem (bo wiadome, że musi być i zbieg) udało się dobiec do zbiornika nr dwa, gdzie było można zastać kibicujące łabędzie. Powrót do zbiornika nr 1 i meta - pierwszy raz tak szybko biegłam, że nikt mnie nie złapał w kadrze jak ją przekraczam :-) nadmienię tylko, że był to mój 30 parkrunowy start w karierze biegacza. Reasumując: ten kto był, wie, że było fajnie, a ten kto nie był..., cóż, ma zawsze szansę się przekonać w każdą sobotę o 9. Dla mnie osobiście jeden minus: brak toi-toia (chyba, że był gdzieś schowany i go nie zauważyłam). Poratowały panie z salonu kosmetycznego. A i co najważniejsze: miejsc parkingowych wystarczająco!
B.
B.
No i pierwsze koty za płoty :D Gratuluję wpisu, spostrzeżenia ciekawe :) Jednak co dwie głowy, to nie jedna :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńFajnie :) będę podczytywać.
OdpowiedzUsuńsuper! Cieszę się :-)
UsuńAga,super czyta sie z przyjemnością!! KarolaSB
OdpowiedzUsuń