Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

#1 To, że wygrałeś, nie znaczy, że jesteś najlepszy!

Parkrun Gdańsk południe #1 fot. Anna Trzaskowska
W sobotę odbyła się inauguracja Parkrun Gdańsk południe. Jako, że jestem wielką fanką co sobotnich spotkań o 9-ej, postanowiłam "jechać 50 km, by pobiegać z wariatami 5km"  :-) Niedawno nawiązałam nie pisaną współpracę z pozytywną wariatką Magdą z Fejsbuka (na zdjęciu po prawej) i tym sposobem zostałam zmobilizowana do założenia Bloga. Bloga o wszystkim, o imprezach biegowych, o imprezach nie biegowych, o życiu, o nie życiu, o zwierzętach, o muzyce i nie muzyce, kinie, teatrze... a więc podsumowując będę starać się zrecenzować wydarzenia na których bywam (a uwierzcie trochę tego jest!). Po lewej stronie Ania - koleżanka poznana na jednym z treningów MTB w zeszłym roku, bez której wiele rzeczy nie zrobiłabym w swoim biegowym i niebiegowym życiu - za co tutaj publicznie dziękuję!






Parkrun Gdańsk Południe #1 fot. Joanna Sztybor
Pierwszy raz brałam udziału w takim wydarzeniu i mam nadzieję, że nie ostatni. Biegacze to jedna wielka rodzina - mogą nie pamiętać swojego imienia, ale zawsze z uśmiechem siebie witają. Frekwencja dopisała: padł rekord uczestników otwarcia, co tym bardziej cieszy! Atmosferę tworzą biegacze - jedni biegną na wynik, jedni na przeżycie, jedni rekreacyjnie, a jeszcze inni pojawiają się by poplotkować no i  przy okazji coś tam pobiegać. Sposób nie jest ważny i nie mi to oceniać. Tytuł posta zapożyczony z reklamy jednego z filmów: "to, że wygrałeś, nie znaczy, że jesteś najlepszy". Ktoś musi być pierwszy, ktoś musi być ostatni. Jak dla mnie wszyscy jesteśmy wygranymi!
Źródło: Parkrun Gdańsk - Południe
Trasa zróżnicowana, dwa okrążenia pierwszego zbiornika przeleciały szybciutko, po czym zaskoczona pozytywnie podbiegiem (bo wiadome, że musi być i zbieg) udało się dobiec do zbiornika nr dwa, gdzie było można zastać kibicujące łabędzie. Powrót do zbiornika nr 1 i meta - pierwszy raz tak szybko biegłam, że nikt mnie nie złapał w kadrze jak ją przekraczam :-) nadmienię tylko, że był to mój 30 parkrunowy start w karierze biegacza. Reasumując: ten kto był, wie, że było fajnie, a ten kto nie był..., cóż,  ma zawsze szansę się przekonać w każdą sobotę o 9. Dla mnie osobiście jeden minus: brak toi-toia (chyba, że był gdzieś schowany i go nie zauważyłam). Poratowały panie z salonu kosmetycznego. A i co najważniejsze: miejsc parkingowych wystarczająco!

B.

5 komentarzy:

  1. No i pierwsze koty za płoty :D Gratuluję wpisu, spostrzeżenia ciekawe :) Jednak co dwie głowy, to nie jedna :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga,super czyta sie z przyjemnością!! KarolaSB

    OdpowiedzUsuń